niedziela, 18 stycznia 2015

"Książę" - czyli debiutancka powieść Filipa Syczyńskiego


Dzisiaj chciałabym napisać co nieco o powieści, którą
pochłonęłam w dosłownie kilka godzin. Jest to "Książę"
Filipa Syczyńskiego. Przyznaję, że do zakupienia tej książki skłoniła mnie okładka, po prostu przykuła moją uwagę. Czytając krótką biografię autora, dowiedziałam się, że jest to młody polski reżyser, który ukończył też malarstwo. Przyszło mi do głowy, że musi to być kreatywny człowiek i bez dłuższego namysłu udałam się do kasy.

Tył książki opatrzony się hasłem:
 "Książę to powieść o człowieku, który miał wszystko. Oprócz siebie."
Brzmi intrygująco, prawda?

Fabuła "Księcia" osadzona jest w początku XIX wieku w Londynie. Czasy brudu, braku higieny, bezdomnych wałęsających się po ulicach z jednej strony, szczyt wypraw kolonizacyjnych, schyłek niewolnictwa, bogactwo wysoko urodzonych i mieszanina kultur z drugiej strony. Ten ogromny kontrast można nie jeden raz zaobserwować podczas czytania. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale spróbuję w zarysie przedstawić tą niesamowitą historię. Narratorem jest czarnoskóry mężczyzna, porwany z afrykańskiej wioski przez angielskich łowców niewolników. Po dotarciu do Londynu, szczęśliwym czy też nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, znajduje się na ulicy i tu zaczynają się jego przygody. Na swojej drodze spotyka wiele barwnych postaci. Pierwszą z nich jest ekscentryczna starucha z gniazdem z włosów na głowie, która zaczepia naszego bohatera i ciągnie go ze sobą. Pojawia się też banda bezdomnych chłopców, w końcu mężczyzna trafia do domu Księcia. Staje się jego sługą, zarówno księcia jak i jego nieposkromionej i szalonej ukochanej. Każda z tych postaci jest wykreowana w tak wspaniały sposób, że aż brakuje przymiotników, żeby je wszystkie opisać. Główni bohaterowie powieści stają się co najmniej dziwną grupą przyjaciół, którzy razem stawiają czoła własnych lękom, sekretom i samotności. Samotność to chyba słowo klucz tej powieści. Każda z postaci niesie ze sobą ciężki bagaż doświadczeń. Jest to bardzo mądra książka, dialogi głównych bohaterów, mimo licznych przekleństw czy z pozoru absurdalnych sytuacji, są przemyślane i skłaniają do refleksji, nie tylko nad losem bohaterów powieści. W "Księciu" dużo się dzieje, akcja jest wartka i zaskakuje na każdym kroku. Scena, w której grupka osób pędzi kilkoma karetami pełnymi bezdomnych szczekających psów z chorym człowiekiem na materacu, przywiązanym do dachu jednego z pojazdów, jest chyba najdziwniejszym fragmentem powieści, jaki kiedykolwiek czytałam... no może poza Gombrowiczem! Są fragmenty radosne, są i śmieszne, jednak wydźwięk powieści pozostaje może nie smutny, po prostu ...życiowy. Mimo wielu postaci i wydarzeń, nic w "Księciu" nie wydaje się zbędne, wszystko składa się na jedną fantastyczną całość. Z całego serca polecam tę lekturę wszystkim, którzy czasem lubią nieszablonowe i nieprzewidywalne powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz