niedziela, 17 lipca 2016

"Patrz pod: miłość" - Dawid Grosman

Hej kochani!

Dzisiaj przede mną trudne zadanie i szczerze mówiąc, pisząc to zdanie, nie wiem czy mi się uda. Z wysiłkiem, choć nie powiem, że bez żadnej przyjemności, przeczytałam powieść izraelskiego pisarza Dawida Grosmana pt. "Patrz pod: miłość". Jest to ciężka lektura, ale o tym niżej. Będzie to raczej krótka recenzja długiej książki, bo nie stać mnie na więcej. 

Tytuł: Patrz pod: miłość (ang. See under: love)
Autor: Dawid Grosman
Tłumaczenie: Magdalena Sommer
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 687


Zacznę może od tego, że z literaturą Dawida Grosmana mam raczej dobre skojarzenia. Przeczytałam inną jego powieść - "Tam, gdzie kończy się kraj" i byłam pod dużym wrażeniem. Dlatego po kolejną książkę sięgnęłam z duża dozą ciekawości i przyznam, że na początku czytanie szło mi bardzo sprawnie. Później jednak musiałam zwolnić... 

To, co sprawia, że lektura nie należy do najłatwiejszych, to z całą pewnością jej tematyka - Holokaust (tak, wiem, jestem monotematyczna). Nawet książki dotyczące tego trudnego okresu mogą być wciągające i stosunkowo łatwe w odbiorze. U Grosmana pojawia się jednak jeszcze jedna kwestia - styl. "Patrz pod: miłość" to powieść pełna rozbudowanych metafor, elementów surrealistycznych, baśniowych oraz paradoksów. Trzeba by było chyba spędzić nad jej treścią długie tygodnie, aby w pełni dotrzeć do jej sensu. Niestety mi się ta sztuka nie do końca udała, co nie znaczy, że nie doceniam kunsztu autora. 

Grosman podzielił swoją opowieść na 3 lub nawet 4 części. Pierwsza z nich opowiada historię 9 letniego chłopca - Momika, który ma to nieszczęście być dzieckiem ocalałych z Holokaustu. Zagłada kładzie się cieniem na dzieciństwie Momika. Jego rodzice są z jednej strony nadopiekuńczy, z drugiej jednak nie potrafią mu dać tak potrzebnej miłości i czułości, ponieważ ich psychika została zniszczona podczas wojny. O Polsce, kraju z którego pochodzą i w którym spotkało ich tyle zła, nie mówią inaczej jak "kraj TAM". Przez tajemnicę, którą stworzyli, chłopiec zaczyna na własną rękę poszukiwać odpowiedzi na nurtujące go pytania związane z ojczyzną rodziców i ich losami. Obserwujemy odkrywanie przez Momika strasznej prawdy, jego dziecięcą interpretację zaszłych wydarzeń oraz to, jaki wpływ ma ta zdobyta wiedza na jego osobowość. W pewnym momencie w życiu chłopca pojawia się nowa postać, dziadek Anszel, który cudem odnalazł się po wielu latach od zakończenia wojny. Jest to starszy pan, który po tragicznych przejściach wojennych, oszalał. W kółko powtarzał tę samą niezrozumiałą historię. Kolejnym celem Momika jest dowiedzieć się, o czym jest ta historia. 

Druga część powieści - najbardziej surrealistyczna - przedstawia nam historię Brunona Schulza. Narrator (dorosły już Momik) prezentuje nam swoją obsesję dziejami tego znanego pisarza, który zginął w 1942 roku w getcie w Drohobyczu z rąk nazisty. Narrator twierdzi, że Schulz wcale wtedy nie zginął, a uciekł z getta i pojechał nad morze, do Gdańska. Tu zaczyna się część powieści, którą najmniej zrozumiałam. Otóż, nasz znany prozaik rzuca się w objęcia Morza Bałtyckiego, gdzie spędza długie tygodnie pływając w ławicy łososi, rozmawiając z nimi i prowadząc rozmyślania metafizyczne. 

Trzecia i najdłuższa część książki to powrót do historii opowiadanej przez dziadka Anszela. Cofamy się do czasów II Wojny Światowej, do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Dowiadujemy się, że historia opowiadana przez staruszka jest wynikiem specyficznego układu zawartego między nim, a komendantem obozu (nie chcę zdradzać szczegółów). W ostatniej części nierozerwalnie połączonej z częścią trzecią, autor zawarł swoistą encyklopedię z alfabetycznie ułożonymi hasłami - stąd tytuł powieści. 

Uf, chyba prawie dobrnęłam do końca. Powieść Grosmana w moim odczuciu jest niezwykle trudna do podsumowania. Jest to z całą pewnością lektura mądra, stawiająca bardzo ważne pytania, takie jak: Do czego zdolny jest człowiek, do jakiego okrucieństwa?; czy można się wyzbyć tego okrucieństwa i agresji, które w sprzyjających warunkach mogą wyjść z każdego człowieka? Grosman przedstawia nam ogrom tragedii, jaką zgotował Żydom Holokaust, który odciska piętno na tym narodzie aż do dziś. 

"Patrz pod: miłość" polecam czytelnikom odważnym i wnikliwym :)

Buziaki!

4 komentarze:

  1. Chyba byłoby mi trudno przez to przebrnąć. Zwłaszcza ta druga część jest tak abstrakcyjna, że już wiem, że pewnie tam bym utknęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo możliwe, mi się udało tylko dlatego, że się uparłam :D

      Usuń
  2. Ja podziwiam ludzi, którzy piszą i czytają książki o II Wojnie Światowej. Dla mnie to okres bardzo okrutny i nie chciałabym i chyba nikt, żeby się powtórzył. Czytanie o tym jest bardzo bolesne. Jeszcze jak przerabiałam w szkole lektury z tego okresu, tak bardzo nie oddziaływały one na mnie. Ja po przeczytaniu powieści Hemingway'a "Pożegnanie z bronią" o wojnie domowej w Hiszpanii, gdzie ginęły w niej dzieciaki, postanowiłam, że tego typu książek nie będę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jeśli takie pozycje tak negatywnie na kogoś wpływają, nie warto się zmuszać do ich czytania :) Ja naturalnie nie pozostaję obojętna na wszelkie okropieństwa opisane w takich książkach, ale czuję jakąś silną potrzebę poznania historii mimo wszystko, szczególnie wydarzeń związanych z Holokaustem, ale to wynika również z kierunku, który studiuję. Dziękuję za komentarz!

      Usuń